niedziela, 25.08.2013 r.
Cześć! Jestem Agnieszka. Trudno o bardziej banalny początek, ale doszłam do wniosku, że skoro przez trzy dni nie mogłam wymyślić niczego oryginalnego, to nie ma co się dłużej męczyć. Najwyraźniej, nie jestem na tyle kreatywna, żeby sklecić jedno malutkie zdanie, które brzmiałoby intrygująco, tajemniczo i dobrze świadczyło o moim poziomie intelektualnym. Jedyne, co nie było sztuczne i naprawdę pochodziło z głębi mojej duszy, wyglądało mniej więcej tak: buisdjxco;lidksxzlvllolds. Kompletny chaos. Ale chyba nie wypada tak zaczynać swojego pisania.
Cześć! Jestem Agnieszka. Trudno o bardziej banalny początek, ale doszłam do wniosku, że skoro przez trzy dni nie mogłam wymyślić niczego oryginalnego, to nie ma co się dłużej męczyć. Najwyraźniej, nie jestem na tyle kreatywna, żeby sklecić jedno malutkie zdanie, które brzmiałoby intrygująco, tajemniczo i dobrze świadczyło o moim poziomie intelektualnym. Jedyne, co nie było sztuczne i naprawdę pochodziło z głębi mojej duszy, wyglądało mniej więcej tak: buisdjxco;lidksxzlvllolds. Kompletny chaos. Ale chyba nie wypada tak zaczynać swojego pisania.
Dlaczego chcę pisać? Powód znajduje się powyżej. Jeśli mam w duszy taki chaos, to chciałabym go choć trochę poukładać. Jeśli nie dogaduję się ze sobą... Jeśli nie czuję się dobrze próbując wciąż na nowo dogadać się z rówieśnikami... Nie chcę brzmieć żałośnie. Nie chcę się wywyższać. Chciałabym, żeby to było prawdziwe. Tak mało rzeczy jest poważnych i prawdziwych w dzisiejszym świecie. Wszędzie zgrywa i pełen luz. A ja chcę dotrzeć do prawdy i do źródła swojej natury - nie, nie tylko swojej, ale też całego tego zagmatwanego świata. A czy takie pisanie mi w tym pomoże? Nie wiem, ale obecnie jestem na etapie czepiania się czegokolwiek, co może pomóc.
Ale przemyślenia filozoficzne i jakieś abstrakcyjne rozmyślania nie są w moim stylu. Lubię rozmyślać, ale nie jestem w stanie ubrać tego potem w słowa, żeby nie brzmiało banalnie albo egzaltowanie. Więc myślę, że będę po prostu opisywała swoje nudne życie, opowiadała o sobie i analizowała to, i kto wie, może coś z tego wyniknie.
Jak już mówiłam, na imię mi Agnieszka. Mam 18 lat. Za tydzień zaczynam ostatnią klasę liceum na profilu matematyczno-fizycznym.
Wczoraj wróciłam z wakacji na wsi u mojej babci, gdzie spędziłam miły miesiąc. Wcześniej, w lipcu, moi rodzice podjęli się ambitnej realizacji swojego planu i całą rodziną byliśmy w Tatrach.
Dlaczego było to ambitne przedsięwzięcie? Bo z trudem wyobrażam sobie przeciętną rodzinę, która zakłada, że siedmioletnie dziecko bez problemu wejdzie na Giewont, a następnego dnia zaliczy Kasprowy Wierch, a potem śmignie na Zawrat albo na Świnicę, i będzie tak łaziło przez dwa bite tygodnie z uśmiechem na twarzy. Cóż, poznajcie moich rodziców. Co prawda, Maciek wszedł na Giewont. Zajęło to ponad dziesięć godzin i wróciliśmy do pensjonatu zmordowani, ale rodzice uznali, że jest nieźle. Następnego dnia, mimo zakwasów, ruszyliśmy nad Czarny Staw Gąsienicowy (Maciek dzielnie maszeruje) i, żeby nie wracać tą samą drogą, dalej w górę na przełęcz (Maciek wciąż idzie, ale musimy przystawać co 20 jego małych kroków i robić postój), a potem w dół do schroniska. I tu siedmioletnie nogi Maćka odmówiły posłuszeństwa, naciągnął sobie ścięgno i tyle mieliśmy z gór. Resztę wyjazdu spędziliśmy: na Krupówkach, kupując każdy idiotyczny gadżet, który wpadł Maćkowi w oko; na spacerach po okolicy, które odbywały się w ślimaczym tempie; oraz w korkach. Niestety.
Potem rodzice wrócili do pracy, a nas zawieźli do babci na wieś. Nie protestuję, bo to były (cóż, jeszcze są) miłe wakacje. Do babci zawiozłam plecak książek i walizkę ubrań, dzieloną z Maćkiem. Książki przeczytałam co do jednej, leżąc na rozgrzanej ściółce w lesie, na kocu na łące, lub, literalnie, pod gruszą. Robiłam zdjęcia chmurom. Pomagałam babci i pomagałam ludziom zatrudnionym przez babcię przy zbiórce owoców z sadu. Chodziłam na długie spacery. Grzebałam w rupieciach składowanych na strychu (znalazłam stare pamiętniki taty, ale to osobna historia). I rozmyślałam. Zastanawiałam się, czy będę w stanie pisać takiego bloga i co mi to da.
Wciąż się nad tym zastanawiam.
Agnieszka
Agnieszka
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz